syn

czas mija nieubłaganie.
pędzimy przed siebie czasami nie określając celu.
często w pogoni za codziennymi sprawami nie mamy czasu przystanąć i przyjrzeć się sobie, a naprawdę jest komu... 
każdy z nas to wspaniała historia.

historia mojego syna zaczęła się tak niedawno..
mój syn od dwudziestu dziewięciu tygodni żyje i rośnie we mnie, rośnie nowe życie, rośnie wspaniała nowina, rośnie..
małe MY we mnie..

jestem starą pierworódką...
moi najbliżsi znajomi mają uczucia oczekiwania na pierwsze dziecko  za sobą.
każdą z ciąż moich koleżanek w jakiś sposób przeżyłam, z każdą z nich oczekiwałam...zawsze jednak stojąc z boku..słuchając, ucząc się. wiele radości przyniosło mi witanie nowych dzieci na naszym świecie.
tym razem chodzi o mnie, o nas.....

mało przypominam swoje koleżanki z okresu pierwszej ciąży a moja ciąża nie jest dla mnie okresem "błogostanu". jest to okres pełen stresu. wciąż mam poczucie że jeszcze nie jestem gotowa,a  bardzo chciałabym być gotowa na wszystko co tylko możliwe...ubranka, mebelki, większe mieszkanie, badania, ćwiczenia, butelki, kosmetyki, książki, czasopisma, filmy edukacyjne, szkoła rodzenia, basen, owoce, co robić , czego nie, co może się stać, a co stać się nie powinno, jak być dobrą mamą... jak nie zwariować...
parę słów krytyki już usłyszałam...podobno zachowuję się dziwnie, za bardzo się przejmuję, powinnam pachnieć i cieszyć się ciszą..

w towarzystwie byłam znana jako ta, która "nie planuje dzieci"
wiadomość o ciąży była dla mnie i dla wszystkich niespodzianką ..
niespodzianką były uczucia, które przyszły wraz z tą wiadomością.
do tej pory nie jestem w stanie ich ogarnąć, okiełznać, strach czasami jest tak wielki że łzy same napływają mi do oczu, a niepewność przysłania racjonalność myślenia.
ale będę miała syna..już go mam w sobie..czuję go, uczę się jego ruchów, poznaję, przyzwyczajam..a temu towarzyszą uczucia, których słowami nie da się opisać..bo to ciągłe uczucie wzruszenia, uczucie niesamowitości i dumy, poczucie ważności, uczestnictwa we wszechświecie.
i dzięki bogu to przysłania strach i panikę..przysłania je także błysk w oku ojca dziecka, jego ciekawość i troska, jego nieopisana radość z tego co nadchodzi, jakby całym sobą mówił "czekam, zapraszam Cię do naszego życia, będzie tak wspaniale!"


Wczoraj byliśmy u lekarza.
Wszystko dobrze.
Pani doktor zachwalała każdą żyłkę, każde naczynie, każdy organ.
Wszystko będzie dobrze, mój organizm szykuje się jak cała ja. Jeszcze tylko dwa miesiące.

Kaziu, czekam na Ciebie..
Już prawie jestem gotowa ;>


Komentarze

Popularne posty